Sok malinowy mojej mamy podziałał i gardło przestało boleć. Rano czułem się bardzo dobrze, więc wybierając się do promotora postanowiłem, że jak nie będzie padać to pojadę standardową ostatnio trasę. Nie padało i słowa dotrzymałem. Ubrałem się we wszystko co miałem i było nawet ciepło. Jedyny minus to powrót samochodów po weekendzie, a w związku z tym problemy z wyjazdem, wjazdem do Wrocławia.
Komentarze (1)
Hej,
Co u Ciebie? :) Daj jakiś znak życia.
Zapraszam na mój bikeblog, tu na bikestats bo od tygodnia ruch na nim, że "Ho Ho" :) Rozpocząłem przygotowania do sezonu 2011 - zapraszam: http://arturswider.bikestats.pl/ :)
Witam!
Moja przygoda z szosą rozpoczęła się we wrześniu 2008 roku. Prawdę mówiąc w pierwszym założeniu miał być to (odziwo) MTB, ale z racji, że nie znoszę amortyzacji (a ciężko znaleźć coś ciekawego bez, jeżeli kupuje się "gotowca") zdecydowałem się na szosę.
Mimo, że początki były ciężkie to dzisiaj każdemu poleciłbym szosę bez wahania.
Obecnie pracuję nad formą, techniką i jazdą w grupie. Mam nadzieję, że po kilku sumiennie przepracowanych sezonach noga będzie kręciła się sama ( i to nie tylko na płaskim).
Pozdrawiam wszystkich